środa, 15 października 2014

Oswojony bakłażan, czyli bakłażanowy mus

To danie również wynik cudownej współpracy z Sylwią Wiesenberg podczas Zdrowych warsztatów kulinarnych Fit&Easy. Powstało przypadkiem, aby ratować zbyt intensywnie doprawione bakłażany.
Składniki:
  • 6 średnich bakłażanów
  • 2 ząbki czosnku
  • 100 ml oliwy
  • 1 mała ostra papryka chili
  • 20 g pasty sezamowej (tahini)
  • 250 g kaszy quinoa (komosa ryżowa)
  • Kilka świeżych fig (mogą być suszone, mogą być też suszone śliwki)
  • 1 doniczka mięty
  • 1 doniczka bazylii
  • Sól morska i  świeżo zmielony pieprz do smaku
  • Kmin rzymski

Bakłażany myjemy i kroimy w większą kostkę. W głębokim garnku rozgrzewamy oliwę, wrzucamy bakłażana, czosnek, pastę sezamową, kmin rzymski, papryczkę (zamiast kminu i papryczki może być harisa). Dusimy wszystko, aż bakłażan będzie zupełnie miękki. I nie boimy się dolewać oliwy. Pod koniec duszenia dodajemy liście męty, bazylii, sól i pieprz do smaku. Gdy bakłażany zaczną się rozpadać, zdejmujemy z ognia i czekamy aż przestygną. Następnie miksujemy na gładką masę. 


I to jest nasza pierwsza wersja musu, który podajemy z pieczywem, waflami ryżowymi, kukurydzianymi lub paskami surowych warzyw.


Możemy też dodać komosy ryżowej ugotowanej w lekko osolonej wodzie (20-25 min) i połówki karmelizowanych na patelni fig. Zamiast fig mogą być suszone śliwki bądź suszone figi. I taki mus można konsumować również bez pieczywa.

Oswojony bakłażan - z kolendrą i mieszanką sałat



Oto owoc niezapomnianej i przesympatycznej współpracy Runaddict z uroczą Sylwią Wiesenberg, podczas Zdrowych warsztatów kulinarnych Fit&Easy.
 

 Składniki:
  • 6 średnich bakłażanów
  • 2 ząbki czosnku
  • 100 ml oliwy
  • 1 mała ostra papryka chilli
  • 20 g pasty sezamowej (tahini)
  • 1 opakowanie Mieszanki sałat Fit&Easy
  • 1 doniczka kolendry
  • Sól morska i  świeżo zmielony pieprz do smaku
  • Kmin rzymski

Bakłażany myjemy i kroimy w większą kostkę. W głębokim garnku rozgrzewamy oliwę, wrzucamy bakłażana, czosnek, pastę sezamową, kmin rzymski, drobno pokrojoną papryczkę (zamiast kminu i papryczki może być harisa). Dusimy wszystko, aż bakłażan będzie bardzo miękki. Może się nawet rozpadać. I cały czas śmiało dolewamy oliwy, jeśli nasz bakłażan tego potrzebuje. 


Pod koniec duszenia dodajemy drobno posiekana kolendrę, sól i pieprz do smaku. Dusimy jeszcze około 20 min. Gotowe bakłażany wykładamy na świeże liście sałaty, posypujemy świeżą kolendrą. Możemy też podawać na zimno w formie chutney z ulubionym pieczywem.  


Kulinarne warsztaty z Sylwią Wiesenberg, czyli jak oswoiłam bakłażana


Wstyd się przyznać, ale jeszcze tydzień temu nie wiedziałam kim jest Sylwia Wiesenberg. Gdy Magda, redaktorka Polska Biega zaproponowałam mi udział w warsztatach kulinarnych musiałam wygooglać nazwisko. Sylwia, twórczyni unikatowej metody ćwiczeń “Tonique”, prowadzi też stronę internetową i blog poświęcony stylowi życia – Tonique Woman. Sylwia Wiesenberg jest też ambasadorką marki Fit&Easy, dzięki której zostałam zaproszona na warsztaty.

Misją Sylwii jest inspirowanie, edukowanie, motywowanie kobiet by dbały o zdrowie i sprawność fizyczną i tym samym zyskały większą pewnością siebie. Misja bliska memu sercu – też mam takie ambicje, choć daleko mi do unikalności. Zatem w wielką ochotą i zapałem udałam się do Centrum Domowych Inspiracji Bosch. Na miejscu zorientowałam się, że Sylwia to naprawdę znana postać. Na warsztatach dostrzegłam kamery i parę znajomo wyglądających twarzy. Z telewizji? Internetu? Był też Robert Wojnarowski, szef kuchni restauracji Sowa i Przyjaciele, uczestnik ostatniej edycji Top Chef. Nie ukrywam, że trochę mi to zaimponowało, ale i trochę onieśmieliło. Próbowałam  nawet zabłysnąć, podpowiadając Robertowi, który skarżył się, że nie mógł dostać prosa, iż powinien był pytać o kaszę jaglaną. Nie jestem pewna czy ktokolwiek skojarzył, że kasza jaglana jest robiona z prosa. Niemniej Sylwia wykorzystała to jako pretekst, aby zachęcić do nietrzymania się ściśle przepisów. Każdy produkt, którego nie możemy kupić można zastąpić innym, podobnym, co nam wyobraźnia podpowie.


Dla uczestników przygotowano dwa stanowiska, z całą masa świeżych produktów i wydrukowanymi przepisami. Strategicznie ustawiłam się przy stanowisku Sylwii i to był świetny pomysł. Przypadły mi w udziale bakłażany. Cudowne warzywo, które kocham miłością wielką od pierwszej mojej podróży do Grecji. Niestety nigdy nie udało mi się przyrządzić ich w domu. Zawsze smakowały jak wata, podobnie jak większość bakłażanów zamawianych „na mieście”. Dlatego też uznałam, że to warzywo może smakować tylko w Grecji i za każdym razem (a tych razów było 12), gdy tam właśnie spędzałam wakacje, pochłaniałam bakłażany w ilościach hurtowych, a w Polsce omijałam je szerokim łukiem. 


Zatem Bakłażany z mieszanką sałat. Czytam przepis: w głębokim garnku podgrzewamy oliwę i wrzucamy bakłażana pokrojonego w dużą kostkę. Prawie natychmiast wchłonął całą oliwę. I co teraz? W tym momencie Sylwia rozwiała moje bakłażanowe wątpliwości. To warzywo chłonie oliwę jak gąbka. Ale nie boimy się tej oliwy. Wlewamy ile sobie bakłażan zażyczy. Wchłonął kolejna porcję? Dolewamy. Bakłażan ma niewiele kalorii, ale dużo błonnika. W duecie z oliwą przyśpieszy naszą przemianę materii, więc nie musimy obawiać się nadmiaru kalorii pochodzących z oliwy. Dolewałam, zatem oliwy i mieszałam. Mieszałam i dolewałam, tak przejęta tymi bakłażanami, że zupełnie nie wiedziałam co dzieje się na sąsiednim stanowisku.


Zgodnie z przepisem dodałam pasty Tahini, zamiast papryczek chili i kminu rzymskiego (bo nie zostały zakupione do warsztatów) dodałam harisy (mieszanka tych dwóch składników). Dodałam też sporo mięty i bazylii. Sól, pieprz. I mieszałam, mieszałam, mieszałam. W miarę gotowania bakłażany rozpadały się, a ja traciłam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. A już na pewno nie wyobrażałam sobie tej papki na mieszance sałat Fit&Easy. Zioła zniknęły w otchłani rozpadających się warzyw i moja potrawa zaczynała wyglądać coraz mniej apetyczne. Sylwia podeszła i spróbowała. Za ciężkie! Za dużo pasty tahini i za dużo harisy. Nie czuć świeżych ziół. No oczywiście, że nie czuć skoro już dawno się udusiły w bakłażanie. 


Nie przejmuj się, uśmiechnęła się Sylwia, uczymy się na błędach. Czyli drugie podejście i druga porcja pokrojonego bakłażana. Okazało się, że bazylia i mięta już dawno wyszły. Na szczęście odkryłam dwie doniczki świeżej kolendry. To moje ulubione zioło. Drugi bakłażan przyrządzany był pod większą kontrolą – mniej tahini i mniej harisy, ale ciągle tak samo dużo oliwy. Gdy już dobrze nasiąknął oliwą i zaczął się rozpadać, dorzuciłam kolendrę. Dużo kolendry. Wyskubałam całą doniczkę. 


W miedzy czasie zajrzała Sylwia zapewniając mnie, że im bardziej bakłażan się rozpada tym lepiej. I pomogła mi zutylizować bakłażana z nieudanego podejścia. Zmiksuj go – poradziła, co też zrobiłam. I nagle, żałosne oberżyny z zagotowanymi na śmierć ziołami i nadmiarem tahini z harisą zamieniły się w przepyszny mus. Naprawdę smakował niesamowicie. Delikatny bakłażan, z sezamowym smakiem tahini, pikantnością harisy i wyraźną nutą mięty. Byłby idealny do wafli ryżowych , świeżej bagietki, chlebków pita, surowych warzyw pokrojonych w paski. 


Wiesz co? – kolejna sugestia Sylwii – wymieszamy to z quinoa i figami. Ugotowana quinoa i karmelizowane na patelni figi pożyczyłyśmy ze stanowiska Roberta. Wyszła kolejna pyszna rzecz. Słodkie figi idealnie zharmonizowały się orientalną harisą, tahini i miętą. Pikantna pasta ze słodkim akcentem. Też do konsumowania z pieczywem. Ja bym takie danie zapakowała do pudełka i zjadła w pracy na lunch, nawet bez pieczywa. W końcu jest quinoa.


I ostatnia odsłona: bakłażan z kolendrą. To już była moja samodzielna twórczość. Sylwia sięgnęła łyżką do garnka. Chwila prawdy… Mmm! Pyszne! Naprawdę bardzo dobre! Sylwia zawołała Roberta. Spróbuj! To już nie żarty: próbuje poważny szef kuchni, z bardzo znanego programu kulinarnego i bardzo znanej restauracji. Znakomite! A spróbuj tego! Co to jest? Zmiksowany bakłażan. A tu dodałyśmy figi i quinoa! Już nie pamiętam jakich słów użył Robert. Czy wyśmienite? Czy smakowite? Czy po prostu pyszne? Ale bardzo mu smakowało. Każda z trzech wersji. 


Co tu dużo pisać. Poczułam się dumna i szczęśliwa. Mój bakłażan, w trzech odsłonach przygotowany pod okiem Sylwii zachwycił wszystkich. A ja byłam tak przejęta swoją rolą, że ominęły mnie pozostałe przepisy. 


Jednym okiem zerkałam na deser z zapiekanych śliwek. Podglądałam pieczone labraksy. I spróbowałam zdrowych muffinek z szałwią. Wszystkie przepisy mam. I postaram się wszystkie wypróbować. I oczywiście nie omieszkam się nimi podzielić.




A tymczasem, jako owoc niezapomnianej i przesympatycznej współpracy Runaddict z uroczą Sylwią Wiesenberg powstał bakłażan w trzech odsłonach: bakłażan z kolendrą i mieszanka sałat, bakłażanowy mus i bakłażanowy mus z quinoa.